Jak wyglądała „stara” matura, jak zmieniła się szkoła na przestrzeni lat i jaka czeka ją przyszłość - o tym wszystkim rozmawiali uczestnicy poniedziałkowego spotkania, zorganizowanego w Zespole Szkół im. Hipolita Cegielskiego w Chodzieży w związku z obchodami 100-lecia szkolnictwa zawodowego.
Było to już kolejne spotkanie w ramach zainicjowanego w ubiegłym roku „wspomnieniowego” cyklu. Tym razem gośćmi „szkoły Hipolita” byli Mirosława Kutnik - wieloletnia nauczycielka i dyrektor Zespołu Szkół, a obecnie przewodnicząca Rady Miejskiej oraz Tomasz Jagodziński - niegdysiejszy wicedyrektor i nauczyciel, będący obecnie dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 1.
Ponadto na pytania wicedyrektor Katarzyny Kulczyńskiej-Śródy odpowiadał związany od wielu lat ze szkołą kierownik gospodarczy Andrzej Adamski.
Barwy wojenne
Jak zdradziła na samym początku Katarzyna Kulczyńska-Śróda, obaj panowie są absolwentami Zespołu Szkół. Jako uczniowie nie siedzieli wprawdzie w jednej ławce, ale uczęszczali do tej samej klasy. Tomasz Jagodziński poznał też w niej swoją żonę.
Wychowawczynią klasy była natomiast Mirosława Kutnik, która pracowała wtedy w szkole jako polonistka. Później przez wiele lat (do 2014 roku) była jej dyrektorem.
Jaka była przewodnicząca Rady Miejskiej jako nauczycielka? Tomasz Jagodziński przyznał, że wymagająca.
- Zawsze staraliśmy się odgadnąć, czego można będzie się spodziewać na lekcji, na podstawie tego, jak wyglądała w momencie opuszczania pokoju nauczycielskiego. Zwracaliśmy baczną uwagę na fryzurę i strój - a szczególnie jego kolor. Niekiedy padało hasło „barwy wojenne” - wspominał Tomasz Jagodziński.
Dyrektor SP nr 1 podkreślał jednocześnie, jak wiele zawdzięcza swojej dawnej nauczycielce, a później - szefowej. Mówił, że to właśnie w szkole zdobywał umiejętności, nazywane dziś kompetencjami kluczowymi - czyli m.in. umiejętność publicznego zabierania głosu, która bardzo przydaje mu się w obecnej pracy. Z kolei będąc już wicedyrektorem, każdorazowo mógł liczyć na szerokie wsparcie ze strony Mirosławy Kutnik - nie tylko pod kątem zawodowym, ale też „ludzkim”.
Liczy się uczeń
Młodzież, która przysłuchiwała się rozmowie gości, mogła dowiedzieć się także, jak wyglądały niegdysiejsze egzaminy maturalne.
- Na stołach leżały maskotki, w wazonach stały kwiaty, a w trakcie przerw serwowano kanapki. Dziś to byłoby kompletnie nie do pomyślenia - mówił Andrzej Adamski.
Mirosława Kutnik wspominała, że jeden z jej uczniów tak zestresował się maturami, iż postanowił w ogóle nie przychodzić na jeden z egzaminów. Kiedy się o tym dowiedziała, natychmiast pojechała do niego do domu, kazała mu się ubrać i osobiście „doprowadziła” go do szkoły.
- Teraz coś takiego mogłoby chyba zostać uznane za naruszenie miru domowego - żartowała.
Szkoła - zarówno pod względem podejścia do edukacji, jak również wyglądu i wyposażenia samych obiektów - na przestrzeni lat zmieniła się bardzo mocno. Jak zauważyła Mirosława Kutnik, zawsze na pierwszym miejscu powinien stać jednak człowiek - czyli uczeń.
- Możemy pozakładać nawet złote klamki, ale to nic nie da, jeżeli zaniedbamy ten najważniejszy aspekt - podkreślała Mirosława Kutnik.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?