W poprzednim sezonie oba starcia Warty z Pogonią kończyły się remisami 1:1. Zieloni po słabym początku i wygranej z Miedzią chcieli pójść za ciosem i było to widać na początku meczu. Gospodarze byli aktywniejsi, agresywniejsi i wypracowali sobie dwie dobre okazje. Najpierw po podaniu zza plecy obrońców w boczną siatkę uderzył Jan Grzesik, a po chwili mieliśmy niemal kopię tej sytuacji. Piłkę otrzymał w polu karnym Adam Zrelak, lecz uderzył obok bramki. Kąt był dosyć ostry, na dodatek Słowak strzelał swoją "gorszą" prawą nogą.
Pogoń w pierwszym kwadransie nic ciekawego nie pokazała. Niewidoczny był Kamil Grosicki, słabo grali środkowi pomocnicy. Lecz gdy akcje Portowców zaczęły się zazębiać, błędy zaczął popełniać Adrian Lis oraz Robert Ivanov.
W 22 min. bramkarz Warty po długim dośrodkowaniu Maty niepewnie piąstkował i piłka trafiła pod nogi Sebastiana Kowalczyka. Pomocnik Pogoni przytomnie wypatrzył niepilnowanego Grosickiego, a ten długo się nie zastanawiał. Uderzył bez przyjęcia, z woleja i bezradny Lis musiał wyciągać piłkę z siatki.
Trzy minuty później było już 2:0 dla gości. Znów z prawej strony dośrodkował Kowalczyk, a Ivanov tak pechowo odbił piłkę, że wpadła ona do własnej bramki.
Stracone w tak prosty sposób gole, podcięły skrzydła warciarzom. Dopiero tuż przed przerwą gospodarze znów energiczniej zaatakowali, ale Stiplica nie dał się zaskoczyć.
Warta w pierwszej części strzelała 6 razy, Pogoń tylko raz, ale wynik wskazywał na dużą przewagę gości.
- Musimy skorygować taktykę i przede wszystkim zacząć strzelać - powiedział w przerwie pomocnik Warty, Maciej Żurawski.
Były gracz Portowców zaraz na początku drugiej części, trochę szczęśliwie po dośrodkowaniu Grzesika dograł do Zrelaka i mieliśmy już tylko 1:2. Słowak łatwo uwolnił się spod opieki obrońców i pewnym strzałem pod poprzeczkę zdobył kontaktowego gola.
Warta wróciła do gry, atakowała z dużym animuszem, ale pod polem karnym szczecinian była bardzo chaotyczna. Bliżej zdobycia trzeciej bramki była Pogoń. Rajd Grosickiego zakończył się strzałem w słupek.
Warta w końcówce rzuciła wszystkie siły do ataku (debiutował Turek Enis Destan), ale "wyszarpać" remisu jej się nie udało.
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?