Napad z bronią na kantor w Łodzi
Na ławie oskarżonych zasiadają dwaj łodzianie: 56-letni Janusz Sz., z zawodu mechanik samochodowy oraz 45-letni Tomasz A., z zawodu fryzjer. Prokuratura zarzuca im napad z bronią na kantor przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi na Górnej, w którym było 700 tys. zł. Oskarżeni, których policjanci dowieźli z zakładów karnych w Sieradzu i Piotrkowie Trybunalskim, nie przyznali się do winy. Grozi im do 15 lat więzienia.
Napad na kantor: nie wiem skąd moje DNA
- Jestem niewinny. Nie dokonałem tego napadu. Z nikim nie współpracowałem w tej sprawie. Proszę mnie uwolnić – oznajmił Janusz Sz.
- Nigdy nie byłem w tym kantorze. Mężczyzna, którego widać na nagraniu z monitoringu, to nie jestem ja. Przez całe życie nie miałem w ręku broni palnej. Nie wiem, skąd się wzięło moje DNA na chusteczce znalezionej w miejscu napadu – zaznaczył Tomasz A. wyjaśniając, że Janusz Sz. to jego szwagier.
Przeczytaj też o napadzie i brutalnym zabójstwie biznesmena pod Łęczycą
Według Prokuratury Rejonowej Łódź – Górna, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, pomysłodawcą i organizatorem napadu rabunkowego był Janusz Sz. To on zorganizował pistolet typu parabellum, który przekazał wspólnikowi. Ich misterny plan napadu polegał na tym, że uzbrojony Tomasz A. w rejon kantoru pojedzie… rowerem (zapewne dla kamuflażu), natomiast po napadzie Janusz Sz. będzie na niego czekał w mercedesie w ustalonym miejscu.
Napad na kantor: dwa strzały z pistoletu
Do napadu na kantor doszło 8 grudnia 2021 roku tuż przed godz. 13. Według prokuratury, tego dnia Tomasz A. ubrał się w ciemne spodnie, kurtkę i czapkę, wsiadł na rower, pojechał w rejon napadu, zatrzymał się pod kamienicą przy ul. Kilińskiego 215, oparł rower o ścianę i poszedł w stronę kantoru. Gdy wtargnął do środka miał na twarzy okulary i maseczkę ochronną. Z plecaka wyjął pistolet i zagroził pracownicy, że ją zabije, jeśli nie dostanie pieniędzy.
Przeczytaj też o napadzie na kantor i na biznesmena z Dalekiego Wschodu
Kobieta siedziała za kontuarem, do którego dostępu broniły zamknięte drzwi i szyba kuloodporna. Zapewne dzięki temu nie straciła zimnej krwi. Schyliła się i uruchomiła przycisk alarmowy. Rozległ się sygnał alarmowy. Zaskoczony napastnik oddał z parabellum dwa strzały: w szybę i zamek od drzwi, aby dostać się za kontuar z gotówką. Bez efektu: szyba nie pękła, a drzwi nie „puściły”. W tej sytuacji bandyta wziął nogi za pas. Pognał do roweru i pojechał w rejon ul. Szarej i parku Legionów, gdzie przesiadł się do mercedesa z Januszem Sz. za kierownicą. Sprawcy odjechali, ale nie cieszyli się długo wolnością - po paru dniach zostali pochwyceni przez policję wspartą przez antyterrorystów.
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?