Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt o budowę fermy w Młynarach: Żadna ze stron nie chce się poddać!

MN
Narasta konflikt dotyczący budowy fermy drobiu w Młynarach. Zapowiada się długa walka

Henryk Stokłosa zapowiedział, że nie odpuści budowy fermy drobiu w Młynarach, w gminie Margonin. Tutejsi mieszkańcy odebrali to jak wypowiedzenie wojny, w której - jak mówią - walczyć będą do końca, bo od tego zależy ich dalsze życie.

Mieszkańcy Młynar od początku tego roku protestują przeciwko budowie fermy drobiu, która miałaby pomieścić około 800 tys. brojlerów. Na ternie wsi - takie są plany - miałoby powstać aż 10 wielkich kurników.
To zdaniem mieszkańców oznacza jedno - kłopoty i koniec sielskiego życia na wsi. Obawiają się hałasu, brzydkich zapachów i zatrucia powietrza.

Inwestor - jedna ze spółek kapitałowych Henryka Stokłosy „Investa” - ma już sprecyzowane plany i m.in. przychylną opinię środowiskową, która, według mieszkańców, jest nierzetelna i należy ją podważyć.

- Inwestor zapłacił za tą decyzję, więc jest pozytywna, nie skonsultowano jej z nami. My chcemy opinii kogoś niezależnego - mówi Ewa Domagała, jedna z mieszkanek Młynar.

Mieszkańcy o sporządzenie nowej opinii poprosili doktora Jerzego Kupca z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

- Doktor zgodził się na naszą prośbę z tego względu, że sam mieszka niedaleko fermy drobiu i wie, z czym to się wiąże. Już w sierpniu opinia ma być gotowa - mówi pani Ewa Domagała.

Mieszkańcy sprawę wielokrotnie konsultowali z burmistrzem Januszem Piechockim, który - jak mówi - stoi po ich stronie. Po zapoznaniu się z nową opinią środowiskową wyda decyzję na temat tego, czy ferma może powstać na terenie wsi czy nie. Oczywiście, nawet jeśli decyzja ta będzie negatywna, to inwestor i tak może odwołać się od niej w sądzie.

Mieszkańcy po cichu żyli nadzieją, że inwestor wycofa się z inwestycji po ich protestach. Liczyli na to, że znajdzie inną lokalizację na budowę fermy.

- Henryk Stokłosa będzie dążył do realizacji swoich planów działając zgodnie z prawem. Włożył już w to zbyt wiele wysiłku i pieniędzy, żeby się z tego wycofać - mówi burmistrz Janusz Piechocki, który niedawno odbył z nim rozmowę na ten temat.

Dla mieszkańców oznacza to wojnę. Mówią, że nie pozwolą na to, aby inwestycja doszła do skutku, choćby w sądzie mieli spędzić kilka lub nawet kilkanaście lat. W przyszłym tygodniu - dodajmy - organizują kolejne spotkanie, na którym omówią plan działania.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto