Złombol to impreza jedyna w swoim rodzaju. W rajdzie tym mogą brać udział wyłącznie samochody komunistycznej koncepcji lub produkcji. Na trasie nie ma punktów kontrolnych ani żadnego wsparcia technicznego. Dlatego w przypadku awarii, uczestnicy są zdani sami na siebie.
Jednocześnie jest to największy charytatywny rajd samochodowy na świecie. W tym roku zostało do niego zgłoszonych ponad 800 załóg! Wśród nich są również zespoły z naszego powiatu. Na rajd wybierają się dwa polonezy z Budzynia - Expert Team i Sunrise Team, Płota Team z Margonina, trzyosobowa ekipa UAZ-a, czerwony żuk Gapcio Team, Łowcy Polonezów z Norbertem Rychlikiem na czele, grupa z firmy Komfort oraz - oczywiście - Łowcy Żuków pod wodzą Michała Szejnera i Macieja Rychlika.
Czytaj także:
Dla tych ostatnich będzie to już trzeci „Złombol”. Przygotowują się do niego od dłuższego czasu. W ubiegłym tygodniu sprawdzali, jak ich żółty żuk działa po wymianie silnika.
- Przez cały czas coś w nim przebudowujemy. W tym roku wymieniliśmy skrzynię biegów na automatyczną i silnik na jednostkę Mercedesa. Oby był mniej awaryjny niż poprzedni - ma nadzieję Michał Szejner.
Podczas ubiegłorocznego rajdu, Łowcy Żuków mieli dwie poważniejsze awarie. Pierwszą udało im się usunąć, ale na drugą nie mogli nic poradzić, bo przydarzyła im się na Sycylii - w miejscu, w którym nie byli w stanie kupić odpowiednich części. Z tego powodu musieli wynająć inny samochód, aby dokończyć rajd.
- Mamy nadzieję, że w tym roku będzie inaczej i pech będzie nas omijał - dodaje Michał Szejner.
„Złombol” wymyślili Martyna Kinderman-Tetzlaff, Marcin Tetzlaff i Jan Badura. To trójka znajomych ze Śląska, którzy lubili grzebać w starych samochodach i godzinami je przebudowywać. Z czasem swoje hobby postanowili przekuć w akcję na rzecz dzieci z domów dziecka.
- Dla dzieci przeznaczanych jest sto procent zebranych środków - podkreśla Michał Szejner.
On sam zainteresował się rajdem również dlatego, że uwielbia robić zwariowane rzeczy. A pomysł jechania starym autem przez pół Europy trudno określić inaczej, niż mianem szalonego. - Wszystko zaczęło się od rozmowy z kolegą, którego spotkałem na weselu. Jakiś czas później wspólnie kupiliśmy naszego żuka, którego przerabiamy już trzeci rok - mówi Michał Szejner.
Rajd rozpocznie się 1 września w Katowicach, a jego meta będzie znajdowała się na półwyspie Chalcydyckim w Grecji. Uczestnicy pojadą przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię. Po drodze mogą zatrzymywać się w dowolnych miejscach i zwiedzać. Łowcy Żuków zamierzają czerpać z tej możliwości pełnymi garściami.
Liczą na przygodę i - oczywiście - na nowe znajomości.
- Nie jeździmy od zabytku do zabytku jak typowi turyści. Po prostu staramy się jak najczęściej „iść w miasto”, jadać tam, gdzie jadają miejscowi i integrować się z nimi - tłumaczy.
Podczas poprzednich wypraw nawiązali kontakty z mieszkańcami Francji i Włoch. Podtrzymują je do dziś: pytają się nawzajem, co słychać, składają sobie życzenia... Są też przyjaźnie i regularny kontakt z innymi uczestnikami rajdu.
- Zawsze możemy na siebie liczyć - mówi Michał Szejner.
Załogi rajdu udostępniają darczyńcom powierzchnię reklamową na swoich pojazdach, a zebrane środki przeznaczane są na prezenty i wycieczki dla dzieci z domów dziecka. Osoby, które chciałyby wspomóc inicjatywę, mogą skontaktować się z Michałem Szejnerem pod numerem tel. 888 106 085.
***
Zobacz też: Wiatrak pod maską, szyberdach własnej roboty - tak miłośnicy starych aut walczą z upałem
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?