Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z sądu: motocyklista oskarża, policjant nie przyznaje się

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
W Sądzie Rejonowym w Chodzieży ruszył proces policjanta oskarżonego o spowodowanie w trakcie pościgu nieumyślnego wypadku, w którym ucierpiał przypadkowy motocyklista. Pokrzywdzony uważa, że policja próbowała go zabić.

Jeden wypadek. Trzy wersje. Co naprawdę wydarzyło się 9 sierpnia 2017 na ulicy Szkolnej w Szamocinie? Dawid T., oskarżony policjant, razem z kolegą ścigali motocyklistę. Radiowóz pokonał właśnie ostry zakręt i wyjeżdżał na prosty odcinek ulicy Szkolnej, gdy doszło do wypadku: policyjna kia uderzyła w jadący z naprzeciwka inny motocykl. Motocyklista doznał poważnego i skomplikowanego złamania nogi. Konieczny był przeszczep kości i skóry. Mężczyzna nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Wciąż porusza się o kuli.

Poznańska prokuratura, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, uznała, że zawinił policjant kierujący radiowozem, który nieumyślnie doprowadził do wypadku. Według policjantów, do wypadku doprowadził sam pokrzywdzony. Kiedy oni wyjechali zza zakrętu z włączoną syreną i błyskającymi światłami motocyklista spanikował na ich widok i zaczął zjeżdżać na ich pas ruchu. Dawid T. chcąc uniknąć zderzenia odbił na lewy pas. Nie przewidział jednak, że motocyklista wróci na swój pas ruchu. Wtedy doszło do zderzenia. Wszystko miało odbyć się bez świadków; policjanci nikogo nie widzieli.

Według poszkodowanego policjanci po tym jak wyjechali zza zakrętu i zobaczyli motocykl celowo zjechali na jego pas i uderzyli w niego.

- Staranowali mnie - twierdzi mężczyzna. - Musieli mnie wziąć za uciekającego motocyklistę. Pewnie pomyśleli, że zawrócił i w ten sposób próbuje im uciec, a ja zjechałem im jeszcze do krawężnika, żeby ułatwić pościg.

- Obaj z kolegą jesteśmy motocyklistami. To były dwie różne maszyny, a motocykliści mieli różne kaski. Nie miałem wątpliwości, że to jest inny motocyklista. Nie było powodu, żeby go zatrzymywać - zeznawał oskarżony Dawid T.

Na zadane wprost przez sędziego Piotra Giedrysa pytanie sędziego czy staranował pokrzywdzonego, policjant kolejny raz zaprzeczył.

- Nawet do głowy by mi to nie przyszło. Widziałem skutki zderzenia motocykla z samochodem. Nie jestem od tego, by celowo zrobić komuś krzywdę - odpiera zarzuty policjant.

- Oni za wszelką cenę chcieli zatrzymać tamtego motocyklistę - podtrzymuje jednak swoją wersję pokrzywdzony. - To nie było tak, że wyrzuciło ich na zakręcie. Po prostu zjechali na mój pas i staranowali mnie. Mówiłem im, że zatrzymali nie tego, co trzeba. Przepraszali mnie.

- Ktoś tu kłamie - to komentarz sędziego Piotra Giedrysa.

Tylko jedna z wersji może być prawdziwa. Która? Wersję poszkodowanego potwierdza młoda dziewczyna. Zeznała, że widziała uciekającego motocyklistę, zapamiętała nawet jego kurtkę. Potem zobaczyła jak jadący z naprzeciwka motocyklista zjeżdża do krawężnika. Widziała też wypadający zza zakrętu policyjny wóz, który jej zdaniem wyrzuciło na łuku drogi na pas motocyklisty. O tym, co widziała, miała jeszcze tego samego dnia opowiedzieć koleżance oraz narzeczonemu, których obrońca Dawida T. chce wezwać teraz jako świadków.

Kolejną rozprawę zaplanowano na kwiecień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto