Gdzie znajdowała się wieś Antoniny? Ostatni dom tej miejscowości zburzono 18 lat temu i pamięć o niej powoli zanika... Teraz ma się to zmienić: dowodem na istnienie wsi na wsze czasy ma być specjalny obelisk, który powstał z inicjatywy byłych mieszkańców.
Czytaj także: Szamocin: Koncert na Rynku w wykonaniu uczniów Zespołu Szkół [ZDJĘCIA]
W ubiegły piątek (13 lipca), w nieistniejących już Antoninach (gm. Szamocin) odsłonięto pamiątkowy głaz na cześć wsi. Inicjatorami uroczystości byli burmistrz Szamocina - Eugeniusz Kucner oraz byli mieszkańcy powiatu chodzieskiego z Niemiec. Polsko-niemieckiego, symbolicznego przecięcia wstęg dokonali najstarsi mieszkańcy dawnych Antonin Gunter Graf i Bernard Troczyński.
Antoniny powstały w 1812 roku - niespełna dwa kilometry na północ od Józefowic. Była to kiedyś dość duża wieś - w 1871 r. liczyła 335 mieszkańców, w tym 310 ewangelików i 25 katolików.
Systematycznie ich jednak ubywało, tak więc i postęp cywilizacyjny tam nie docierał, na przykład nigdy nie doprowadzono tam elektryczności. Dlatego ludzie jeszcze szybciej wyprowadzali, zostawiając po sobie tylko opustoszałe domy. Wreszcie w latach 70. ubiegłego stulecia Antoniny całkowicie się wyludniły, a ostatni budynek zburzono w 1994 roku.
Dzisiaj po osadzie nie ma nawet śladu - wszędzie tylko zielone łąki i pola uprawne. Jedynie droga do niej pozostała taka jak niegdyś - wyboista, gdzie dziura "goni" dziurę. Byli mieszkańcy Antonin nie zapomnieli jednak o swojej małej ojczyźnie - jak określali nieistniejąca osadę podczas uroczystości.
Szczególnie, nie pozwolił o niej zapomnieć Gunter Graf z okolic Hamburga. Staruszek do Niemiec trafił za młodu, tam wstąpił do lokalnego stowarzyszenia byłych mieszkańców powiatu chodzieskiego i przez długie lata nie opuścił ani jednego ich spotkania.
Czytaj także: Szamocin: Turniej Orkiestr Dętych o puchar burmistrza [ZDJĘCIA]
W końcu wpadł na pomysł upamiętnienia wsi, w której się wychował, poszukał swoich sąsiadów i razem na trzy dni przyjechali do Polski. Goście za pamiątkowy głaz chcieli zapłacić z własnej kieszeni, w sumie ofiarowali na jego zakup tysiąc euro.
- To pan Graf był głównym motorem i pomysłodawcą upamiętnienia Antonin - zdradza Eugeniusz Kucner. - W wyniku kilku miesięcznej korespondencji ustaliliśmy wszystko i pozostało nam już tylko znalezienie odpowiedniego kamienia.
Gmina wywiązała się ze swojego zadania. Znalazła odpowiednio duży kamień i zakład kamieniarski, który odpowiednio go obrobił i wyrył napis. Przygotowała także teren pod obelisk, czym osobiście zajął się dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej - Andrzej Szwed.
Przygotowanie części duchowej i organizacyjnej wziął na siebie pastora parafii ewangelicko-metodystycznej w Chodzieży ks. Sławomir Rodaszyński. Duchowny bowiem pośredniczył w rozmowach między polską, a niemiecką stroną.
Sama uroczystość, odbyła się o godz. 15 w szczerym polu przy drodze prowadzącej przez dawną wieś.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?