Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta w Chodzieży: Jak to jest - "być świętym Mikołajem"?

ChodzieżNM
Święta w Chodzieży: Jak to jest - "być świętym Mikołajem"? (na zdjęciu - Wojciech Burzyński jako św. Mikołaj i Hanna Szalińska jako Śnieżynka podczas spotkania bożonarodzeniowego w Budzyniu)
Święta w Chodzieży: Jak to jest - "być świętym Mikołajem"? (na zdjęciu - Wojciech Burzyński jako św. Mikołaj i Hanna Szalińska jako Śnieżynka podczas spotkania bożonarodzeniowego w Budzyniu)
Marek Małka wygląda jak z reklam Coca-Coli, natomiast Wojciech Burzyński udaje biskupa. Oboje są Świętymi Mikołajami!

Święty Mikołaj nie latał saniami zaprzęgniętymi w renifery i nie miał czerwonego stroju, ani czapki z białym pomponem. Zamiast tego miał infuł (nakrycie głowy) i pastorał - był biskupem i istniał naprawdę! Robił prezenty potrzebującym w postaci dobrych uczynków.

Mikołaja - biskupa mało kto dzisiaj kojarzy. Większość uważa, że Mikołaj to brodaty dziadek, który mieszka w Laponii, a w czasie świąt nosi ze sobą wór prezentów (dla grzecznych dzieci) albo rózgę (dla tych niegrzecznych).

W powiecie chodzieskim w okresie świątecznym również można spotkać mikołajów. Jednymi z nich są: Wojciech Burzyński oraz Marek Małka. Do którego wizerunku mikołaja jest im bliżej? Okazuje się, że w tej kwestii każdy ma własny punkt widzenia.

Mikołaj - nie wszędzie go znają
Najpierw skupmy się na tym prawdziwym Świętym Mikołaju, który był biskupem miasta Miry w Azji Mniejszej. Słynął z dobroci i troski o ubogich, na rzecz których rozdał cały swój majątek.

Jego postać osnuta została wieloma legendami. Jedna z nich mówi o uwolnieniu, dzięki interwencji biskupa Mikołaja, trzech niesprawiedliwie uwięzionych oficerów. Inna opowiada o trzech ubogich pannach, które wyszły za mąż dzięki dyskretnemu dostarczeniu posagu przez świętego.

Znana jest również legenda o trzech młodzieńcach uratowanych przez niego od wyroku śmierci. Inna jeszcze opowiada o żeglarzach wybawionych z morskiej katastrofy dzięki biskupowi.

W całym chrześcijańskim świecie kult świętego Mikołaja zaczął szybko się rozpowszechniać. Świadczy o tym przede wszystkim liczba kościołów, które nazywane były jego imieniem. W samym Rzymie - warto podkreślić - jest ich 11, w Polsce zaś aż 327!

Co kraj to obyczaj. Powiedzenie to odnosi się również do wyobrażeń o świętym mikołaju. Wszędzie bowiem widziano go zupełnie inaczej, a zaczęło się od XVI wieku, kiedy wierzono, że święty przypływa statkiem z zza oceanu lub jeździ na białym koniu.

W Amsterdamie przedstawiany był jako stary człowiek w szatach biskupa, który jeździł na... ośle. 6 grudnia uczniowie i członkowie tamtejszego chóru kościelnego dostawali kieszonkowe i mieli wolny dzień.

W Rosji św. Mikołaj był również otoczony kultem jako patron uciśnionych i skrzywdzonych, ale przejętą z zachodu postać rozdającą dzieciom prezenty nazwano Dziadkiem Mrozem, ze względu na podobieństwo do bajkowej postaci nazywanej Moroz Krasnyj Nos. Natomiast w tradycji bizantyńskiej jego odpowiednikiem jest Święty Bazyli, który obdarowuje prezentami dzieci w dniu 1 stycznia.

Jak to wygląda w Polsce? W Wielkopolsce, na Kujawach, na Pałukach, na Kaszubach i na Pomorzu Zachodnim prezenty na Boże Narodzenie tradycyjnie przynosi Gwiazdor, święty Mikołaj przynosi prezenty 6 grudnia. W Małopolsce prezenty pod choinką zostawia Aniołek, a na Dolnym Śląsku oraz na Opolszczyźnie - Gwiazdka. W innych częściach kraju wierzą w krasnoludki lub dzieciątko.

6 grudnia 1804 roku urządzono pierwsze mikołajki. Wzmianki o tej tradycji w Polsce można znaleźć w tekstach z XVIII wieku.

Ważne jest to, że ówczesne prezenty były dużo skromniejsze od dzisiejszych. Grzeczne dzieci dostawały jabłka, złocone orzechy, pierniki i drewniane krzyżyki. Wtedy mikołajki były kojarzone z rocznicą śmierci świętego, a nie - jak obecnie - tylko z rubasznym, starszym panem w czerwonym stroju. Ten wizerunek świętego Mikołaja narodził się w Stanach Zjednoczonych w latach 30. ubiegłego wieku i przetrwał do dzisiaj.

Biskup czy dziadek z brodą?
Jak z reklamy Coca-Coli w okresie świątecznym wygląda Marek Małek z Chodzieży, który - jak mówi - co roku w Wigilię przybiera na wadze 12 kilogramów.

- Dużo waży strój i jego wypełnienie w obrębie brzucha, który na co dzień mi nie odstaje - śmieje się mężczyzna.

Jest on mikołajem lub gwiazdorem (jak kto woli) na zamówienie. Zaczynał jednak zupełnie spontanicznie i nieodpłatnie.

- Kiedyś w święta co chwilę można było spotkać na ulicach mikołajów, ale od kilku lat jest tak jakby wymarli. Z tego powodu kupiłem strój i zacząłem w okresie świąt się w niego ubierać i wychodzić do ludzi. Teraz jestem już tak znany, że ludzie dzwonią do mnie, abym przyszedł w święta do nich do domu i wręczył prezenty dzieciom - opowiada Marek Małka.

Według niego dzieciom więcej radości sprawia widok mikołaja z brodą niż nawet drogie prezenty.

Mikołajem z większym stażem, bo aż 40-letnim jest Wojciech Burzyński z Margonina. Ostatnio, w stroju mikołaja wystąpił - podczas imprezy wigilijnej - na placu rynkowym w Budzyniu. Nie ma on jednak czapki z pomponem i dużego brzucha, bo wzoruje się na prawdziwym świętym.

- Zawsze wczuwam się w postać biskupa Mikołaja, a nie jakiegoś przebierańca. To jest prawdziwy obraz świąt, który wyniosłem z domu - mówi Wojciech Burzyński.

Od niedzieli jeszcze bardziej może wczuć się w postać biskupa, gdyż otrzymał od proboszcza parafii w Budzyniu ks. Marka Piosika „biskupi certyfikat”.

- Oczywiście, to tylko taki symboliczny i nieprawdziwy, ale bardzo się z niego ucieszyłem - dodaje.

Wojciech Burzyński zaczął przebierać się za świętego dla swoich dzieci, a później również innych z całej gminy. Chodził do przedszkoli, organizacji, szpitali... wszyscy chętnie go tam witali.

- Do chodzieskiego szpitala wchodziłem oknem, to było bardziej wiarygodne dla dzieci - wspomina z uśmiechem na ustach.

Wojciech Burzyński po 40-latach chodzenia w przebraniu czuje się już jednak zmęczony i myśli o mikołajowej emeryturze. Ostatnia impreza w Budzyniu go w tym przekonaniu utwierdziła.

- Uwielbiam sprawiać radość innym, ale po paru godzinach w przebraniu byłem już zmęczony braniem dzieci na ręce i kolana. Mam już swoje lata i zdrowie nie takie jakby się chciało, dlatego niedługo pewnie będę musiał zrezygnować z tej fuchy - mówi Wojciech Burzyński.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto