Orkiestra Chodzieskiego Domu Kultury przygotowuje się już do przyszłorocznego koncertu z okazji... Dnia Kobiet. Dwa tygodnie temu odwiedziłam muzyków na próbie. Specjalnie dla mnie zagrali fragment jednego z nowych utworów. Była to instrumentalno-wokalna wersja piosenki „O mnie się nie martw”, którą przed laty śpiewała Katarzyna Sobczyk.
- Dopiero to ogrywamy, więc całość nie brzmi jeszcze tak, jak będzie brzmiała na koncercie - tłumaczył kapelmistrz Sławomir Czapla.
Według mnie brzmiała dobrze, choć fachowcem w tej kwestii nie jestem.
Na koncercie - jak zdradza Sławomir Czapla - można będzie usłyszeć orkiestrowe wersje wielu polskich przebojów. Jakich? O tym publiczność będzie musiała przekonać się osobiście.
Muzyka to jego życie
Jedno jest pewne: muzycy chodzieskiej orkiestry na pew-no nie zawiodą oczekiwań. O tym, że ich występy zasługują na uznanie świadczy fakt, że już drugi raz z rzędu dostali zaproszenie do udziału w Międzynarodowym Festiwalu Orkiestr Dętych w Puławach.
- Braliśmy udział w tym festiwalu także w ubiegłym roku. Spodobaliśmy się organizatorom, dlatego zachęcali nas, abyśmy zgłosili się na tegoroczne kwalifikacje - opowiada Sławomir Czapla.
Impreza - jak mówi kapelmistrz - była świetnie przygotowana. Dopisała publiczność, a podczas finałowej gali kilkuset muzyków z Polski, Ukrainy i Litwy wykonało wspólnie dwa utwory.
- Przy tylu instrumentach o dobre brzmienie nie jest wcale łatwo - tłumaczy Sławomir Czapla. Wie co mówi, gdyż muzyce poświęcił całe swoje życie zawodowe. Występując w orkiestrach rozrywkowych, zjeździł pół świata. Grał w Niemczech, we Włoszech, w Szwajcarii, Rosji czy w Holandii - przede wszystkim w cyrkach, ale również w teatrach.
Tak to się zaczęło...
Po przejściu na emeryturę i powrocie do Polski, Sławomir Czapla otrzymał od dyrektora ChDK propozycję reaktywowania chodzieskiej orkiestry. Wraz z nim, otrzymali ją również Marcin Semrau i Mariusz Pałaszyński.
Sławomir Czapla przyjmując ofertę, można powiedzieć, że wrócił do korzeni.
- Moja pierwsza praca to była właśnie praca instruktora w domu kultury - wspomina.
Nauka gry na instrumentach ruszyła w 2009 roku. Wtedy też Orkiestra ChDK zaczęła „żyć na nowo”.
Tradycje zespołu - jak podkreśla Sławomir Czapla - są jednak znacznie dłuższe. Orkiestrę założyła czwórka muzyków: Leon Wasielewski, Teodor Wasielewski, Franciszek Stolp i Adam Wiśniewski. Stało się to się na przełomie 1944 i 1945 roku.
- Oznacza to, że już za rok będziemy obchodzić 75-lecie - mówi Sławomir Czapla.
Po II wojnie światowej w Chodzieży działały dwie orkiestry: jedna przy Zakładzie Porcelany, a druga przy Zakładzie Porcelitu. Orkiestrami tymi kierowali Alfons Witkowski i Leon Kołodziejczak.
W końcu doszło do scalenia obu zespołów w jeden. Połączoną orkiestrą od roku 1956 aż do początku 2000 roku dyrygował zawodowy muzyk, kapelmistrz Zenon Hetmańczyk.
- Od początku głównym celem istnienia orkiestry było uświetnianie lokalnych uroczystości i wydarzeń - mówi Sławomir Czapla.
Temu założeniu muzycy pozostają wierni do dziś. Grają podczas apeli pod pomnikiem Poległym i Pomordowanym za Polskę i Wolność, w trakcie „Wigilii miejskiej” i podczas innych imprez na terenie miasta, powiatu i województwa. W tym roku na powitanie lata wystąpili w amfiteatrze jako support przed koncertem Teresy Werner. Obsługują też imprezy firmowe, a nie tak dawno można było usłyszeć ich na dożynkach powiatowych.
Prawie jak rodzina
Dlaczego warto grać w orkiestrze? Muzycy Orkiestry ChDK mogliby długo wymieniać powody. Ich zespół jest trochę jak wielopokoleniowa rodzina. Najmłodsi członkowie mają po 12-13 lat, a najstarszy muzyk, pan Alojzy Kaźmierski - powyżej 70 lat.
W orkiestrze są osoby, które nie mieszkają już w Chodzieży, a mimo to są tak zżyte z zespołem, że nadal przyjeżdżają na próby i występy. Spotykania odbywają się też poza salą prób, bo podczas wspólnej gry narodziły się relacje koleżeńskie, a nawet przyjaźnie.
- Muzyka łączy ludzi, a nauka gry na instrumencie świetnie wpływa samopoczucie, pamięć i koncentrację - zachwala kapelmistrz Sławomir Czapla, który szkoli członków orkiestry w grze na klarnecie, saksofonie i flecie.
Mariusz Pałaszyński prowadzi zajęcia z osobami, grającymi na trąbce i saxhornie, a puzonista Marcin Semrau uczy gry na puzonach, tubach i innych dużych instrumentach.
Na koncertach orkiestra występuje zwykle w ponad 30-osobowym składzie. Zdecydowana większość członków zespołu to amatorzy - granie to ich pasja.
Od pewnego czasu orkiestrze towarzyszą również wokaliści. W tej roli można było kilkukrotnie zobaczyć Łukasza Pietrasa, a od niedawna także siostry Adę i Hanię Semrau.
- Nabór prowadzimy przez cały czas. Mile widziani są wszyscy chętni - mówi Mariusz Pałaszyński.
Nie trzeba nawet posiadać instrumentu: istnieje bowiem możliwość jego wypożyczenia.
- To duże udogodnienie, bo instrumenty są niestety bardzo drogie. Za porządny, używany saksofon trzeba zapłacić około 2 tysięcy złotych. Większe instrumenty, takie jak tuba, potrafią kosztować nawet 20 tysięcy złotych - tłumaczy kapelmistrz Sławomir Czapla.
Indywidualne zajęcia z instruktorami odbywają się raz w tygodniu. Raz na tydzień muzycy spotykają się też w większym gronie na wspólnej próbie. Na razie skupiają się na pracy nad nowym repertuarem. W przyszłym roku być może uda im się znów pojechać do Puław. Mają też szansę wyjazdu na festiwal we Lwowie.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?