Znów głośno zrobiło się o magazynach, w których zalegają niebezpieczne odpady. W naszym powiecie znajdują się dwie takie tykające bomby ekologiczne - w podbudzyńskim Brzekińcu oraz w Margońskiej Wsi (gm. Margonin). Chociaż starania o usunięcie szkodliwych substancji trwają od lat, wciąż nie widać efektu, a zawartość hal nadal stanowi zagrożenie.
Niektórzy są zdania, że mamy wręcz do czynienia z aferą toksyczną, bo takie same nielegalne składowiska znajdują się w różnych miejscach na terenie całego kraju. Okazuje się również, że z wielu spośród tych magazynów prowadzą wspólne drogi do... Budzynia.
Dziennikarskie śledztwa w sprawie magazynów z niebezpiecznymi odpadami przeprowadzili w ostatnim czasie reporterzy programu TVN "Superwizjer" oraz dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego". Co ustalili? W tle wielu zbliżonych do siebie historii przewija się spółka z Budzynia. Firma "Jędruś" już nie istnieje, ale nadal w serwisie YouTube można obejrzeć promujący ją filmik. Pod adresem spółki w Budzyniu nie ma dziś nic oprócz walącego się budynku.
Co znajduje się w magazynach? W tej sprawie pewności nie mają żadne służby. Istnieją podejrzenia, że składowane tam były substancje niebezpieczne i rakotwórcze. Skąd mogły pochodzić odpady? Z firm farmaceutycznych, lakierni, szpitali, skupów akumulatorów i innych podobnych zakładów. Rocznie w Polsce wytwarzane są miliony ton odpadów niebezpiecznych, z którymi nie ma co zrobić. Dlatego przetargi na ich odbiór wygrywają przedsiębiorcy, którzy oferują, że zajmą się groźnymi substancjami nawet za 1/4 kwoty rynkowej..
Samorządy monitorują sprawę, ale mówią, że nic więcej nie mogą zrobić. Do tej pory tylko z magazynów w Pile i Kleszczewie zniknęły odpady niebezpieczne. Za ich utylizację zapłacił Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska oraz starostwa.
W innych miejscowościach - w tym również w naszym powiecie - niebezpieczne bomby wciąż tykają.
We wrześniu ubiegłego roku o problemie dyskutowano na posiedzeniu powiatowego sztabu kryzysowego w Chodzieży. Jak mówił wówczas Wojciech Olejniczak, szef wydziału środowiska w chodzieskim starostwie powiatowym, w magazynie w Margońskiej Wsi znajduje się prawdopodobnie ok. 150 ton odpadów. Jeszcze więcej - bo aż 2200 ton - ma leżeć w hali w Brzekińcu. Magazyn położony jest nieco na uboczu, za lasem, a nieopodal niego powstało dodatkowo niewielkie, dzikie wysypisko śmieci.
Na opróżnienie budynków w obu miejscowościach i zutylizowanie ich zawartości potrzeba kilku milionów złotych. Jak mówi starosta Julian Hermaszczuk, głównym problemem są jednak nie koszty, a fakt, iż magazyny stanowią własność prywatną.
- Odpady powinni usunąć właściciele magazynów. To oni podpisali bowiem umowy z firmami, które je tam składowały. My zaś, zgodni z obowiązującymi procedurami, wydawaliśmy jedynie pozwolenia na działalność tych firm - podkreśla starosta.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?