Młodzi, gniewni, kłopotliwi... Jaka jest młodzież w powiecie chodzieskim?

Czy nasza młodzież jest zdemoralizowana i sprawia problemy wychowawcze? Podczas debaty zorganizowanej przez Komendę Powiatową Policji w Chodzieży mówiono m.in. o tym, że wśród coraz młodszych osób dochodzi do niewłaściwych i agresywnych zachowań, a - jakby tego było mało - spora grupa nieletnich „przyznaje się” też do kontaktu z dopalaczami. O tym, jak temu wszystkiemu zaradzić, rozmawiano w Młodzieżowym Domu Kultury. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?

18 proc. przestępstw to „sprawka” nieletnich

Ubiegłotygodniowe spotkanie zorganizowano w ramach serii debat o bezpieczeństwie pod hasłem „Decydujmy wspólnie”. Zostały one zainicjowane w 2013 roku - i od tego czasu w powiecie odbyło się ich już kilka.

Były wśród nich także spotkania poświęcone młodzieży - na przykład w grudniu 2013 roku z policją spotkali się dyrektorzy szkół, pedagodzy i psycholodzy szkolni. W trakcie dyskusji poruszono wówczas tematy, związane z narkotykami w szkołach, spożywaniem alkoholu przez nieletnich i procedurami, obowiązującymi w takich przypadkach na terenie placówek oświatowych.

Czwartkowe spotkanie, na którym także nie zabrakło przedstawicieli oświaty, rozpoczęto od przedstawienia statystyk dotyczących przestępczości nieletnich. Jak mówił komendant Przemysław Dorniak, w ubiegłym roku dokonali oni w naszym powiecie 160-ciu czynów karalnych. Było to około 18 proc. ogólnej liczby popełnionych przestępstw. Na 383 sprawców - jak zauważył komendant Dorniak - 61 osób to właśnie nieletni.

Czego dopuszczali się najczęściej? Większość - bo aż 111 czynów, których sprawcami byli w minionym roku nieletni - to tak zwane przestępstwa narkotykowe. Poza tym na terenie powiatu dochodziło do bojek z udziałem młodych osób, kradzieży, a także przypadków uszkodzeń ciała i mienia.

- Niektóre osoby wielokrotnie dopuszczały się tych samych czynów. Tak było zwłaszcza w przypadku przestępstw związanych z narkotykami - tłumaczył komendant.

Ponad 200 osób miało kontakt z dopalaczami

Jeszcze bardziej niepokojąco zabrzmiały informacje, przedstawione przez Elżbietę Żulewską - policjantkę z wydziału ds. przestępczości nieletnich, patologii i prewencji kryminalnej. Okazuje się bowiem, że spora grupa młodych mieszkańców naszego powiatu „przyznaje się” do kontaktu z dopalaczami. Tak wynika z ankiety, przeprowadzonej przez policję w szkołach ponadgimnazjalnych i gimnazjach.

- Badanie zostało przeprowadzone na polecenie komendy głównej. Młodzież wypełniła w sumie 2158 ankiet - mówiła Elżbieta Żulewska.

Na pytanie o styczność z dopalaczami twierdząco odpowiedziało aż 211 uczniów. 715 badanych przyznało, że zna osoby, które przynajmniej raz znajdowały się pod wpływem dopalaczy. Poza tym policjanci pytali też młodzież o to, w jaki sposób postrzega tego rodzaju używki.

- 102 osoby odpowiedziały, że są to środki poprawiające wydolność psychiczną i fizyczną, 84 osoby uznały je za produkty kolekcjonerskie, a 74 - za „legalne narkotyki” - mówiła Elżbieta Żulewska.

Choć z ankiet wynikało, że znaczna część młodych mieszkańców powiatu uważa dopalacze za niebezpieczne, to rezultaty badania mogą niepokoić. Tym bardziej, że ponad setka młodych ludzi przyznała, że z dopalaczami zetknęła się w... szkole!

- Wśród opisów reakcji na zażycie dopalaczy znalazły się nie tylko te, dotyczące zabawnych zachowań, ale też wymiotów, drgawek, poczucia alienacji a nawet omdleń - mówiła Elżbieta Żulewska.

Szkoły reagują zbyt słabo?

Jak podkreślała Elżbieta Żulewska, policja prowadzi w szkołach działania profilaktyczne dotyczące bezpieczeństwa i używek. Według niej, same placówki oświatowe mogłyby się jednak nieco mocniej angażować w działania wychowawcze.

- W ostatnich latach przybywa interwencji wśród osób małoletnich - w tym także uczniów szkół podstawowych - alarmowała Elżbieta Żulewska.

Coraz większą plagą stają się na przykład zachowania wulgarne i agresywne.

- Jeżeli sprawca takich zachowań nie ma ukończonych 13 lat, to - zgodnie z prawem - nie może odpowiadać za nie jak za czyny karalne. Nie znaczy to jednak, że z niepokojącymi sygnałami nie można nic zrobić. Jest coraz więcej zgłoszeń dotyczących dzieci, stosujących przemoc wobec swoich kolegów. Niestety - rodzice, którzy informują nas o takich incydentach często podkreślają, że nauczyciele i dyrektorzy reagują słabo - mówiła Elżbieta Żulewska.

Zdaniem policjantki, każde tego typu zgłoszenie powinno być traktowane jako zagrożenie demoralizacją i odpowiednio udokumentowane. Szkoły powinny też częściej występować do sądu rodzinnego z wnioskami o ustalenie stopnia demoralizacji uczniów, sprawiających problemy.

Co na to dyrektorzy? Tomasz Jagodziński, dyrektor chodzieskiej „Jedynki” zapewnia, że w jego szkole nie „zamiata się problemów pod dywan”.

- Drastyczne sytuacje to raczej rzadkość, ale jeśli zdarzy się niepokojący incydent to kontaktujemy się z rodzicami i obejmujemy ucznia pomocą psychologiczno-pedagogiczną - podkreśla Tomasz Jagodziński.

Problem rozwiązał się sam?

Podczas debaty „oberwało się” też pedagogom z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Hipolita Cegielskiego w Chodzieży. Jeden z mieszkańców poskarżył się, że uczniowie ZSP podczas przerw „krążą” po okolicach dworca PKS i po pobliskich osiedlach, paląc papierosy. Przedstawiciele policji podkreślali, że wiedzą o sytuacji i starają się często patrolować miejsca, w których gromadzi się młodzież. Trwałe rozwiązanie problemu nie jest jednak możliwe bez ścisłej współpracy ze szkołą.

- Nauczyciele powinni skuteczniej dyscyplinować uczniów wychodzących na przerwę - mówiła Elżbieta Żulewska.

Z kolei według wicedyrektora ZSP Jacka Skowrońskiego, oddanie do użytku nowych budynków szkolnych powinno załatwić sprawę.

- Od ubiegłego tygodnia uczniowie korzystają z nowego łącznika, aby docierać na zajęcia w hali sportowej. Cały ruch podczas przerw odbywa się teraz w „obiegu zamkniętym” - mówi J. Skowroński.