Gdybyśmy mieli wskazać naszych najwierniejszych czytelników, z całą pewnością w tym gronie znalazłby się prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Chodzieskiej Henryk Zydorczak. W swoim domu ma nawet jedne z pierwszych wydań „Chodzieżanina” - tych sprzed 25-ciu lat! Wiele z nich oprawił, bo jak na historyka przystało, w dokumentach lubi mieć porządek. Sam również pisywał artykuły do tygodnika - na jego łamach ukazał się na przykład cykl jego tekstów o patronach chodzieskich ulic.
- Miałem wiele frajdy przy wyszukiwaniu tych informacji. Sporo się przy tym nauczyłem - wspomina Henryk Zydorczak.
Dociekliwy był „od zawsze”, ale do zawodu nauczyciela, któremu poświęcił znaczną część swojego życia, trafił trochę przez przypadek. W tym, że obrał właściwą drogę, utwierdził go ksiądz Kurpisz i jego „Kronika kościołów chodzieskich”.
- Korzystałem z niej podczas pisania pracy magisterskiej, a później, na podstawie przypisów i bibliografii, zacząłem zagłębiać się w dokumenty źródłowe: na przykład w księgi rady miejskiej. Okazały się one wspaniałym materiałem, dzięki któremu mogłem „podglądać”, jak żyli ludzie w XVIII wieku - opowiada H. Zydorczak.
- Są tam na przykład testamenty, w których wymienia się przedmioty życia codziennego: zarówno takie które znamy, jak i te, które dziś są nam już zupełnie obce. Badanie tego wszystkiego wciągnęło mnie bez reszty i stanowiło niezwykłą przygodę - dodaje.
Ta przygoda trwa do dziś, bo chociaż H. Zydorczak jest już na emeryturze, to wciąż lubi zgłębiać regionalne ciekawostki oraz ocalać od zapomnienia informacje i dokumenty. Od dwudziestu lat udziela się w TMZCh, a od 2000 r. szefuje mu jako prezes.
- Jeśli ktoś ma żyłkę badania przeszłości, to powinien starać się jak najszybciej „łapać” wszelkie dostępne informacje. Często spóźniamy się bowiem do ludzi, od których moglibyśmy dowiedzieć się czegoś interesującego - tłumaczy.
Pierwsza taka sala
Swoją pracę nauczycielską Henryk Zydorczak rozpoczął na wsi - w Józefowicach. Potem na kilka lat los rzucił go w okolice Kościerzyny. Po powrocie do Chodzieży uczył historii w tutejszym liceum. W 1979 roku dostał zaś propozycję pokierowania Szkołą Podstawową nr 3 jako jej dyrektor.
- Była to typowa „tysiąclatka”, przeznaczona dla ok. 270 uczniów, a w tamtym czasie z powodu wyżu demograficznego uczęszcało do niej ponad tysiąc dzieci - wspomina.
Udało mu się doprowadzić do rozbudowy SP 3 i powstania nowego skrzydła. W planach była jeszcze budowa dodatkowego piętra - ale ta ostatnia nie doszła już do skutku. Dzięki wsparciu rady rodziców zebrano za to pieniądze, dzięki którym w „Trójce” powstała pierwsza w Chodzieży szkolna sala komputerowa.
Przyjaźnie trwają
Tematem, który - jak mówi Henryk Zydorczak - jest mu szczególnie bliski, jest współpraca z naszymi zachodnimi sąsiadami. Już w latach 80. SP 3 nawiązała kontakt ze szkołą w Perlebergu na terenie ówczesnego NRD. Potem Chodzież zaczęła współpracować z Nottuln, a powiat chodzieski - z Lippe. Członkowie TMZCh zaczęli się zaś spotykać z byłymi, niemieckimi mieszkańcami Chodzieży i okolic.
Do niedawna tworzyli oni własne towarzystwo pod nazwą Heimatkreisgemeinschaft Kolmar. Choć dziś organizacji już nie ma, to - jak mówi H. Zydorczak - przyjaźnie nadal trwają.
- Obie strony: zarówno my, jak i oni, mają w pamięci i sercu przykre rzeczy. Nie można się na tym skupiać - podkreśla.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?