18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspominamy Mariana Golanowskiego

Magda Prętka
W ubiegłym tygodniu odszedł Marian Golanowski – wieloletni kierownik szamotulskiego kina „Halszka”, radny Miasta i Gminy Szamotuły trzech kadencji, a przede wszystkim działacz i społecznik o niezwykłej wrażliwości i ogromnym sercu gotowy w każdej chwili podążyć z pomocą potrzebującym. 6 sierpnia skończył 75 lat...

W Szamotułach nie ma chyba osoby, która by go nie znała – przynajmniej z widzenia. Kiedy w 1995 roku zaczął pełnić funkcję kierownika kina „Halszka”, przez kolejnych 13 lat, przed każdym seansem otwierał drzwi wiodące do holu i skrupulatnie sprawdzając bilety, wpuszczał mieszkańców na salę kinową. Sam nie był wielkim miłośnikiem kinematografii, a mimo to „Halszka” stała się jego drugim domem, w którym miał nadzieję pozostać do końca życia...

Marian Golanowski urodził się 6 sierpnia 1936 roku w Kraszewicach. Był absolwentem Politechniki Warszawskiej. Jego głowę przepełniały liczby , zaś serce – troska o sprawy lokalnej społeczności. Gdy został radnym Miasta i Gminy Szamotuły, zawsze do upadłego bronił swojego zdania, nie uznawał kompromisów. I chociaż niektórych kolegów z ław sali sesyjnej szamotulskiego Urzędu doprowadzał czasem tą swoją stanowczością do białej gorączki, cenili go jak mało kogo – za upór, wytrwałość i poświęcenie w walce o mieszkańców i ich sprawy. Z natury był bowiem społecznikiem nie potrafiącym przejść obojętnie obok potrzebującej osoby.

– Każdy gest, każde działanie pana Mariana było podporządkowane zasadzie: nie jest ważne to, co ja będę z tego miał, ale liczy się to, co mogę zrobić dla innych. Pamiętam go jako radnego, kierownika kina i miłośnika pszczół. W radzie zawsze miał swoje zdanie i uparcie dążył do celu. Był bardzo uparty, co nieraz mogło nawet drażnić. Teraz, po latach, odbieram to jako jego zaletę. Bo jeśli za wszelką cenę chciał coś osiągnąć, to zawsze aby pomóc innej osobie – mówił Piotr Michalak, dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury – Wspominając go jako kierownika kina pojawiają mi się w głowie zabawne historie. Na przykład kiedyś pan Marian zaprosił mnie do kina, a gości miał w zwyczaju usadawiać na fotelach służbowych. To były pierwsze 4 fotele po prawej stronie przy wejściu na salę. Stali kinomani dobrze o tym wiedzieli. Seans, na który mnie zaprosił zgromadził na sali zaledwie 5 osób. Niestety 2 osoby usiadły na służbowych fotelach uznając słusznie, że nie ma to znaczenia gdzie siedzą, bo przecież i tak prawie wszystkie fotele są wolne. Mylili się. Kierownik dał im ostrą reprymendę, po czym „przekierował” ich na oznaczone na bilecie miejsce, a mnie usadził na „służbówkach”. Strasznie zakłopotała mnie wtedy ta sytuacja. Ale wiele ona o nim mówiła: trzymał się zawsze mocno swych zasad i był bardzo gościnny – wspomina Piotr Michalak.

Dokładność i zasadniczość Mariana Golanowskiego potwierdza również Ewa Zandecka – Soroka, bileterka w szamotulskim kinie „Halszka”, która pracowała z nim przez około 13 lat.

– Myślał książkowo – tak, jak zostało napisane, tak musiało być. Czasem na przykład zdarzało się, że ktoś zajął nie to miejsce, które miał wyznaczone na bilecie. Wówczas pan Golanowski udawał się na salę kinową i po kolei przesadzał ludzi, by wszystko się zgadzało. Seans co prawda nieco się opóźniał, ale zasady nie zostały złamane – mówiła Ewa Zandecka – Soroka.

Zawsze angażował się całym sobą w to, co robił. Część ludzi, która znała go bliżej twierdzi, iż był perfekcjonistą , bo wszystko musiał mieć dopięte na ostatni guzik.

– Pamiętam, że gdy pracowałam w Szamotulskim Ośrodku Kultury, jako kierownik merytoryczny, mieliśmy dużą imprezę w kinie, to była inauguracja roku kulturalnego. Z tej okazji wyświetlano wówczas „Quo Vadis”, a sala kinowa została zapełniona po same brzegi. Pan Marian poprosił mnie, bym zapowiedziała film. Był przy tym strasznie przejęty, bo chciał, by wszystko wyszło idealnie. Zaczynam, więc mówić: „kierownik kina serdecznie zaprasza państwa na seans „Ogniem i mieczem”. Sala zamarła. Widziałam tylko gdzieś z tyłu gestykulującego i zdenerwowanego pana Golanowskiego, ale nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Nagle wszyscy widzowie zaczęli szeptać: „Quo Vadis”... i w końcu do mnie dotarło, co powiedziałam. Wybrnęłam jednak mówiąc: „dokąd ja chcę z tymi mieczami podążać, skoro wszyscy tak SzOK kochają”. Po całej tej sytuacji pan Marian powiedział mi, że jakoś sobie poradziłam, ale on do końca nie wie, czy ja rzeczywiście nie byłam świadoma tego, co powiedziałam, czy zrobiłam to specjalnie, bo nie lubię „Quo Vadis” – wspomina z uśmiechem Żaneta Bilska – Bekasiak – Innym razem pojechałam razem z panem Marianem do Czarnkowa odebrać film. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w jakiejś knajpce, gdyż pan Golanowski postanowił, że zaprosi mnie na herbatę. Nagle podjechało – mówiąc językiem młodzieżowym – wypasione auto, z którego wysiadło kilku dość postawnych i nieco groźnie wyglądających przy tym mężczyzn. Pan Marian strasznie spanikowany powiedział, że musimy szybko wracać, bo oni ukradną nasz samochód. Odparłam, żeby się nie denerwował, bo to auto najwyżej jest warte 5 tys. zł., a on na to: „ale film, który jest w środku jest wart 100 tys. zł.”. Mówię, więc do niego: „przecież ci mężczyźni o tym nie wiedzą”. Pan Golanowski chwilę się zamyślił, po czym odrzekł: „tak, tak, ma pani rację, w takim razie idziemy na herbatę” – dodaje Żaneta Bilska – Bekasiak.

Większość szamotulan kojarzy jednak Mariana Golanowskiego przede wszystkim z działalnością polityczną. W 1994 roku po raz pierwszy został wybrany radnym Miasta i Gminy Szamotuły, by pełnić tą funkcję przez 3 kolejne kadencje (1994 – 1998, 1998– 2002, 2002 – 2006). Działał wówczas w różnych komisjach (Przemysłu, Handlu i Usług, Budżetu i Finansów, Budżetu, Finansów i Prawa, Rewizyjnej, Społecznej, Oświaty i Kultury), zaś przewodniczył Społecznej Komisji Mieszkaniowej oraz Komisji Gospodarki Komunalnej. Chciał być blisko mieszkańców, stąd tak duże zainteresowanie sprawami gminy. Nie nadużywał jednak swojej funkcji – kiedy do jego gabinetu w kinie przychodzili nie raz mieszkańcy z zamiarem wręczenia przysłowiowej łapówki np. w zamian za pomoc w załatwieniu mieszkania – oburzony radny odsyłał ich z kwitkiem. Był bowiem człowiekiem honorowym, który traktował podobne sytuacje, jako zniewagę.

Niezwykle ciepło mówi o nim Wanda Jerzyk, która prowadzi schronisko dla zwierząt w Przyborówku, gdzie przez ostatnie lata życia Marian Golanowski często przebywał pomagając w działalności placówki.

– Szalenie miło go wspominam. Tak naprawdę to dzięki niemu nasze schronisko powstało, zacięcie walczył o nie w Radzie, a potem bardzo mocno zaangażował się w sprawy związane ze schroniskiem, pomagał jak tylko mógł – tłumaczy Wanda Jerzyk – Pamiętam, że gdy miałam na 10 dni trafić do aresztu, pan Marian wpłacił kaucję w wysokości 1 tys. zł. by tak się nie stało. Był naprawdę złotym człowiekiem, którego już teraz nam brakuje – dodaje Wanda Jerzyk.

Z zamiłowania był również pszczelarzem – kochał naturę, do której podchodził z ogromnym szacunkiem, podobnie zresztą, jak do każdego spotkanego człowieka.

– Pan Marian pasjonował mnie jako pszczelarz, bo zawsze marzyłem, aby mieć swoją pasiekę. Kiedyś planowaliśmy, że zadebiutuję z pszczołami, które dostanę od niego w prezencie. Niestety już z panem Marianem tego marzenia nie zrealizuję. Ale mam w sercu to z jaką miłością traktował pszczoły i naturę – wspomina Piotr Michalak.

Bardzo szybko przywiązywał się zarówno do ludzi, jak i do miejsc, w których – w związku ze swoją pracą – spędzał sporo czasu. Zanim odszedł z kina uroczyście pożegnał się ze wszystkimi pracownikami. Była kawa, ciasto i przemowa, której towarzyszyło wiele wzruszeń, a nawet i łez.

– Pan Marian przyzwyczaił się do „bycia w kinie”. Rozumiał, że przyszedł czas, aby zaprzestał już pełnić funkcję kierownika, a mimo to myślę, że strasznie go to rozstanie bolało. Brakowało go nam później – jego humoru, tego jak potrafił żartować sam z siebie – wspomina Ewa Zandecka – Soroka – Często powtarzał, że po tych wszystkich latach spędzonych w kinie, stanowisko kinooperatora w zasadzie nie byłoby już potrzebne, bo on w 80 proc. mógłby za niego wykonywać tą pracę – dodaje z uśmiechem.

Lubił rozmawiać z ludźmi i z nimi przebywać. Każdego wysłuchał i każdemu starał się – w miarę swoich możliwości – pomóc. Gdy zamawiał filmy niekiedy z bardzo odległych zakątków Polski i telefonicznie kontaktował się z osobami, których nigdy osobiście nie poznał – potrafił podczas tej telefonicznej rozmowy wytworzyć taką więź, że jego rozmówca czuł, jakby rozmawiał z szacownym panem kierownikiem twarzą w twarz.

Niektóre osoby, które znały go bliżej twierdzą, iż był trudnym człowiekiem – „uparciuchem”, który nigdy nie zmieniał zdania, ale jednocześnie miał w sobie jakiś dar do zjednywania ludzi i taką prawdziwą, szczerą dobroć, której dziś się już nie spotyka. W szczególny sposób podchodził do młodzieży – kiedy bowiem widział, że w pobliżu kina włóczą się młodzi ludzie – mówiąc kolokwialnie – „zgarniał” ich na film, by tylko nie zostali na ulicy i by przypadkiem nie przyszło im coś głupiego do głowy.

Gdy został radnym za podstawowy cel postawił sobie troskę o mieszkańców i tego się trzymał. Walczył o niby banalne remonty chodników, mieszkania socjalne, a potem i o wspomniane już schronisko. Bardzo poważnie traktował funkcję, jaką powierzyło mu lokalne społeczeństwo, którego pod żadnym pozorem nie chciał zawieść...
Marian Golanowski odszedł w ubiegłym tygodniu, długo chorował. Pochowano go we wtorek, 22 listopada na górczyńskim cmentarzu w Poznaniu. W ceremonii pogrzebowej wzięły udział poczty sztandarowe związku pszczelarzy oraz przedstawiciele Urzędu Miasta i Gminy Szamotuły, a także Szamotulskiego Ośrodka Kultury.

I chociaż ten miły, starszy pan nieustannie podróżujący po mieście rowerem – jaki to obraz Miarana Golanowskiego zachował się w pamięci wielu mieszkańców – do Szamotuł już nigdy nie powróci, wspominać go będziemy z pewnością bardzo długo – za tą odwagę, kiedy walczył o nasze sprawy...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto