Podczas gaszenia niewielkiego w sumie pożaru w Kąkolewicach w gminie Budzyń, strażacy jeździli po wodę do oddalonego o 4 kilometry Budzynia. W meldunku napisali, że hydrant był uszkodzony.
Pożar mieszkania w Chodzieży - nie żyje mężczyzna
Kierownik Gminnego Zakładu Wodociągów Janusz Geisler twierdzi, że w Kąkolewicach są przynajmniej jeszcze cztery sprawne hydranty. Niestety, nie ma w nich zbyt dobrego ciśnienia.
- Wystarczyłoby jednak, aby strażacy zadzwonili do nas i poinformowali o akcji, a my natychmiast zapewnilibyśmy odpowiednią ilość wody w danej sieci - mówi kierownik Geisler. Twierdzi, że współpraca ze strażakami nie jest najlepsza.
Komendant powiatowy Przemysław Skonieczny zapewnia, że gdy istnieje konieczność, to strażacy dzwonią do wszystkich którzy mogą pomóc w akcji, w tym także do osób odpowiedzialnych za zabezpieczenie w wodę.
- Pożar w Kąkolewicach nie był duży, wody nam wystarczyło, a dojazd do Budzynia to było zaledwie kilka kilometrów, tak więc nie informowaliśmy budzyńskich wodociągów - wyjaśnia komendant.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?