Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzieżanin - 2,5 roku dla byłej księgowej PUP

Bożena Wolska, Współpraca: B. Sadłowska
To była jedna z głośniejszych afer w powiecie chodzieskim: znana z uczciwości Ewa K., główna księgowa Powiatowego Urzędu Pracy w Chodzieży, ukradła milion złotych. Teraz historia dobiegła końca.

We wtorek sąd ogłosił wyrok w jej sprawie. Ewa K. nie przyszła na ogłoszenie wyroku. Prokuratura oskarżyła ją o to, że w ciągu pięciu lat przelała na swoje prywatne konta przeszło milion złotych, które formalnie miały niby trafić do ZUS. Wykorzystywała do tego podpisy elektroniczne szefostwa PUP.

Tydzień temu prokurator zażądał dla niej 4 lat więzienia oraz 10-letniego zakazu zajmowania stanowisk związanych z finansami w jednostkach rządowych i samorządowych. Wczoraj poznański Sąd Okręgowy skazał kobietę na 2,5 roku więzienia. Uwzględnił także powództwo cywilne okradzionego urzędu, któremu Ewa K. będzie musiała zwrócić przeszło milion złotych. Podczas procesu nie udało się ustalić, na co wydała pieniądze. Twierdziła, że „na bieżące wydatki”.
O sprawie pisaliśmy wiele razy. Przypomnijmy te wydarzenia ostatni już raz.

Ewa K. rozpoczęła pracę w w chodzieskim PUP w chwili jego powstania w 1990 roku, a cztery lata później została główną księgową. Dyrektor Stefania Kapusta, przyznawała, że miała do niej pełne zaufanie. Jej znajomi również twierdzili, już po wybuchu afery, że była ona znana z uczciwości.
Nawet przed sądem świadkowie nie kryli zdziwienia:

– Nie mam pojęcia, dlaczego ten proceder nie został wcześniej wykryty i co mogła zrobić z pieniędzmi. Nie zauważyłem, aby żyła ponad stan czy prowadziła bogate życie towarzyskie – twierdził jeden ze świadków, informatyk, który pracował dla PUP i bywał gościem w domu państwa K.
A inni dodawali:

– Była ostatnią osobą, którą bym o coś takiego podejrzewała. Zawsze była chwalona.
Sprawa oszustwa ujrzała światło dzienne w 2009 roku, tuż przed sierpniowym długim weekendem. Chodzież obiegła wówczas informacja, że policja aresztowała główną księgową PUP. Sąd aresztował ją na dwa miesiące, ale dał możliwość wyjścia za kaucją. Tak więc Ewa K. szybko wyszła na wolność po złożeniu przez jej rodzinę w depozycie 30 tysięcy złotych.

Ewa K. na początku podejrzana była o to, że przywłaszczyła sobie około 300 tysięcy złotych.
Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Trzciance, w chodzieskiej pracuje bowiem krewna Ewy k. Po dokładnym i żmudnym śledztwie prokuratorskim wyszło na jaw, że księgowa w okresie od 2004 do 2009 roku ukradła milion złotych.
– Oskarżona prowadziła podwójną księgowość, dlatego żadna kontrola merytoryczna nie wykazała nieprawidłowości w dokumentach – wyjaśniał Radosław Gorczyński, prokurator rejonowy w Trzciance, do którego sprawa nieuczciwej księgowej trafiła.

Sprawa wyszła na jaw, gdy kontrolę dokumentów finansowych połączono z kontrolą przepływów środków. Aby mieć dowody w ręku, prokuratura sięgnęła w śledztwie do jednej z nowocześniejszych metod – analizy kryminalnej. Dzięki specjalnemu programowi komputerowemu udało się wygenerować z historii rachunków te przelewy, które trafiały na prywatne konta.

– Wyniki analizy były identyczne z tym, co ustalił biegły rewident – mówił prokurator Radosław Gorczyński.
Prokuratura oskarżyła byłą księgową o to, że z kradzieży firmowych pieniędzy uczyniła sobie stałe źródło dochodu. Trudno się z tym zarzutem nie zgodzić: średnio na miesiąc księgowa „zarabiała” prawie 30 tys. złotych. To dużo nawet jak na „bieżące wydatki”.

Najwyraźniej jednak Ewa K. miała duże potrzeby, gdyż ze skradzionego miliona zostało jej zaledwie 29 tys. złotych. To jedyne pieniądze, które zwróciła do „pośredniaka”.

Bezkarność zawdzięczała temu, że istotnie była dobrą księgową. W sądzie mówili o tym świadkowie, obecni i byli pracownicy PUP w Chodzieży. Według świadków, internetowe przelewy księgowej nie budziły podejrzeń - także wśród licznych kontrolujących finanse urzędu. Poza tym, Ewa K. żyła skromnie, nie epatowała zamożnością.

Wyrok, który zapadł we wtorek nie jest prawomocny. Strony mogą się od niego odwołać.
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Chodzieży nastąpiło sporo zmian. Dyrektor Stefania Kapusta wciąż przebywa na zwolnieniu lekarskim, jej obowiązki pełni Justyna Barska. W PUP po tym, jak afera z główną księgową ujrzała światło dzienne, przystąpiono do stworzenia zabezpieczeń, by sytuacja się nie powtórzyła.
– Polega to na „potrójnych oczach”, dokumenty finansowe sporządza jedna osoba, druga je zatwierdza, a trzecia kontroluje. Dodatkowo dokumenty wychodzące z księgowości sprawdzane są przez pracowników innego działu - mówiła Justyna Barska.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chodzieżanin - 2,5 roku dla byłej księgowej PUP - Chodzież Nasze Miasto

Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto