Ponad 100-tonowa lokomotywa zanim w końcu wyhamowała, przeciągnęła auto kilkadziesiąt metrów przez słupy trakcyjne.
Opel, którym podróżowała 64-latka, w niczym nie przypominał już samochodu. To, że kobieta przeżyła, to prawdziwy cud – z wypadku wyszła jedynie z potłuczeniami i podejrzeniem wstrząsu mózgu.
Tyle że limit cudów może w każdej chwili się wyczerpać, a kolejny kierowca, który wjedzie pod pociąg, może mieć już mniej szczęścia.
W miejscu, w którym doszło do wypadku, pociąg rozwija prędkość do 100 km/h. Przejazd, choć nie ma rogatek, jest odpowiednio oznakowany oraz zabezpieczony sygnalizacją świetlną i dźwiękową. Niezależnie od tego maszynista pociągu zbliżając się do przejazdu, podał sygnał „Baczność”. Czy 64-latka go nie słyszała? A może zignorowała, licząc, że uda się jej przejechać tuż przed pociągiem? Odpowiedzi na te pytania będzie szukać chodzieska policja, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
– To mogło być zagapienie – mówi Krzysztof Hinc, naczelnik Sekcji Eksploatacji w Pile PKP PLK Zakład Linii Kolejowych w Szczecinie. – Rok temu mieliśmy podobny wypadek pod Piłą. Kobieta wjechała na przejazd, mimo iż paliły się ostrzegawcze światła. Miała szczęście, że uderzyła w bok pociągu. Skończyło się tylko na szoku.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?