Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzież - Od lat pasjonują go zegary

Marta Koźlik
Pan Jan uwielbia naprawiać zegary
Pan Jan uwielbia naprawiać zegary Marta Koźlik
Wielokrotnie powtarzamy, że z roku na rok czas jakby szybciej uciekał. I choć dobrze wiemy, że wskazówki zegarów poruszają się stale w tym samym tempie, to i tak wydaje nam się, że każdy rok mija coraz szybciej. Dziś znowu przywitamy kolejny – już 2011 rok. Chyba nikt tak często nie spogląda na przesuwające się wskazówki jak zegarmistrzowie. Oni, w swoich zakładach otoczeni są przeróżnymi zegarami – małymi, dużymi, ściennymi, na rękę, nowoczesnymi i tymi zabytkowymi. Każdy z nich tyka nieco inaczej, każdy z nich o pełnej godzinie gra inną melodię. Czy im też tak szybko ucieka czas?

– Tak, wszystko jakby szybciej pędzi – mówi Jan Dymek, który już od 50 lat związany jest z zegarami i nie wyobraża sobie wykonywać innego zawodu.

I dziś bardzo dziwne, zarówno jemu jak i nam, wydaje się to, że kiedyś ludzie mogli żyć nie mając w ogóle zegarków. Jak więc sobie radzili? Ażeby orientować się w czasie dziennym, dawniej człowiek przede wszystkim zwracał uwagę na pozorny ruch słońca względem ziemi. Czas ustalano także patrząc na długość cienia drzewa, góry lub wbitego w ziemię kija. Czyż dziś nie mamy znacznie łatwiej?

Przygoda pana Jana z zegarami rozpoczęła się w 1960 roku, kiedy to zaczął pobierać naukę u Walentego Przybylaka. Po czterech latach nabywania doświadczenia zdał w Poznaniu egzamin czeladniczy, który pozwalał mu już oficjalnie wykonywać zawód zegarmistrza. Po kolejnym roku pracy w chodzieskim zakładzie, pan Jan trafił do wojska, a po powrocie – do pracy u jubilera w Pile. Z biegiem lat awansował na kierownika zakładu, aż specjalnie dla niego otwarto placówkę w Chodzieży. W końcu jednak otworzył swój własny zakład.

– Nie miałem ani jednego dnia odpoczynku, bo tak się złożyło, że zaraz znalazłem lokal na swój zakład – mówi Jan Dymek. – On po prostu na mnie czekał.
Przez tyle lat pracy w zawodzie pan Jan doskonale pamięta historię zegarów. Przez jego ręce przewinęły się już tysiące różnych modeli.

– W latach dziewięćdziesiątych zegarki kwarcowe i elektroniczne, wyparły te mechaniczne – dodaje pan Jan. – One są bowiem bardziej dokładne i wygodniejsze, bo nie trzeba ich w ogóle nakręcać.

Wciąż jednak do zakładu pana Jana trafia sprzęt, który ma już sporo lat. Jego właściciele zazwyczaj z sentymentu proszą o ich naprawienie. A z tym u pana Jana nie ma problemu bowiem posiada on części do przeróżnych modeli. Na jednej z szafek stoją dwa zegary, które wyglądają na bardzo stare.

– Dostarczył mi je mieszkaniec Białośliwia. Ten myślę, że pochodzi z około 1880 roku, jest więc bardzo stary. Ten obok z tym ptaszkiem z 80 lat też może mieć – wskazuje na zabytki pan Jan.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto