Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Badanie czy naciąganie? Sprawę wyjaśnia policja. Zawiadomienie złożył lekarz

Bożena Wolska
Czy podczas spotkań, na których mieszkańców poddawano bezpłatnym badaniom układu krążenia mogło dojść do naruszenia prawa?

Policja w Chodzieży sprawdza, czy mogło dojść do naruszenia prawa w zwią-zku z odbywającymi się w mieście spotkaniami, podczas których mieszkańcom wykonywano bezpłatne badania fali pulsu i na tej podstawie oferowano im towary o rzekomym leczniczym działaniu. Zawiadomienie w tej sprawie złożył w chodzieskiej komendzie lekarz rodzinny i geriatra Michał Andrzejczak.

- Badanie pulsoksymetrem w medycynie konwencjonalnej ma zastosowanie głównie w ratownictwie medycznym. Tymczasem podczas spotkań na jego podstawie formułowane były diagnozy, które w przypadku moich pacjentów nie potwierdziły się. Naraziło to ich na ogromny stres, dlatego uważam, że są oni w tej sprawie osobami poszkodowanymi - tłumaczy Michał Andrzejczak.

Swoje wątpliwości postanowił zgłosić policji, bo - jak mówi - z badaniami związana jest inna, jeszcze bardziej bulwersująca jego zdaniem kwestia. Chodzi o sprzedaż artykułów i urządzeń, które - według osób prowadzących spotkania - mają posiadać właściwości uzdrawiające.

- W poszczególnych okresach te towary zmieniają się. Raz są to srebrne płytki, innym razem urządzenia generujące pole magnetyczne albo „medyczne”, masujące fotele. Oczywiście nie mają one żadnych właściwości leczniczych, ich wspólną cechą jest natomiast cena oscylująca w granicach 4-6 tys. złotych. Według mnie jedyne ich działanie polega na przysparzaniu zarobku firmie, która je sprzedaje - twierdzi Michał Andrzejczak.

Nie ma pieczątki ani podpisu

Z rozmów, jakie chodzieski lekarz przeprowdził z pacjentami wynika, że wszystko odbywa się według pewnego schematu.

- Pacjenci otrzymują zaproszenie na bezpłatne badania, które odbywają się w centrum miasta, w znanych i szanowanych lokalach gastronomicznych. To dodatkowo podnosi wiarygodność całego przedsięwzięcia. Badanie prowadzą osoby ubrane w białe fartuchy. Efektem są diagnozy, które z punktu widzenia medycyny nie mają żadnego znaczenia - tłumaczy M. Andrzejczak.

- Najczęstszym rozpoznaniem jest ciężkie uszkodzenie lewej komory i aorty. Na wyd ru-kach z wynikami nie ma pieczątki ani podpisu osoby wykonującej badanie. Można więc po- dejrzewać, że robią to ludzie bez odpowiednich kwalifikacji - a to już byłoby niezgodne z prawem, bo żeby prowadzić czynności diagnostyczne trzeba posiadać uprawnienia - dodaje lekarz.

Badanie to tylko wskazówka

Na kartach z wynikami, które chorzy przynieśli do gabinetu Michała Andrzejczaka, widnieje nazwisko prof. dr-a hab. Ryszarda Krzyminiewskiego. To naukowiec z Poznania, który specjalizuje się w fizyce medycznej i jest pomysłodawcą sieci telemedycz-nej MONTE, dzięki której chorzy mogą korzystać z zaawansowanej analizy fali pulsu przez internet. W jego firmie można zakupić służący do tego celu specjalny program komputerowy.

- Udostępniam jedynie licencję na oprogramowanie do badań, nie mam natomiast nic wspólnego ze sprzedawanymi produktami - podkreśla profesor.

Jak tłumaczy, opracowana przez niego metoda pozwala w całkowicie bezinwazyjny sposób już na wczesnym etapie wykrywać odchylenia od normy w układzie krążenia. Aby jednak ustalić, co dokładnie jest ich przyczyną, konieczna jest dalsza diagnostyka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto