Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Styza: Kim był powstaniec, o którym w swej kronice pisał ksiądz Kurpisz?

ANK
Zdjęcie wykonane przy okazji ślubu jednej z córek Andrzeja Styzy, Seweryny (A. Styza siedzi w pierwszym rzędzie jako trzeci od lewej)
Zdjęcie wykonane przy okazji ślubu jednej z córek Andrzeja Styzy, Seweryny (A. Styza siedzi w pierwszym rzędzie jako trzeci od lewej) arch. rodzinne
Nazwisko Andrzeja Styzy wymienia w „Kronice kościołów chodzieskich” ksiądz Leonard Kurpisz. Miał on przyprowadzić do Chodzieży 94-osobową grupę powstańców, która brała udział w wyzwalaniu miasta. Dlaczego fakt ten nie był dotąd szerzej znany?

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam nazwisko Andrzeja Styzy, niewiele mi ono mówiło. Choć temat Powstania Wielkopolskiego jest - niewątpliwie - bardzo interesujący i ostatnio również dość „modny”, nie jestem historykiem i nie mam w tej kwestii tak szerokiej wiedzy, jak Roman Grewling - prezes chodzieskiego koła Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego.

To właśnie on, wspólnie z innym członkiem TPPW Mirosławem Juraszkiem, postanowił zainteresować mnie osobą powstańca ze Studziec, o którym w swojej „Kronice kościołów chodzieskich” wspomina ksiądz Leonard Kurpisz.

Pomyślałam, że może to być ciekawy materiał na artykuł, bo do tej pory nikt nie poświęcił Andrzejowi Styzie szerszego opracowania. Stało się tak pomimo tego, iż była to nietuzinkowa postać, która w lokalnych wydarzeniach powstańczych odegrała - jak wiele na to wskazuje - niepoślednią rolę.

Szczęśliwy przypadek

Roman Grewling postanowił „przyjrzeć” się życiorysowi Andrzeja Styzy po tym, gdy w „Kronice kościołów chodzieskich” natrafił na interesującą informację na jego temat. Ks. Leonard Kurpisz pisze, że Styza przyprowadził do Chodzieży 94-osobowy oddział powstańców ze Studziec, którzy byli uzbrojeni w kosy i widły. Później zdobyli broń i brali udział w bitwie o Chodzież.

- Sprawa wydała mi się o tyle ciekawa, że zacząłem drążyć temat. Wspólnie z Mirosławem Juraszkiem, który jest członkiem TPPW, szukaliśmy informacji o Andrzeju Styzie w różnych miejscach: w tym w internecie. Nie wspomina o nim żaden leksykon powstańczy, więc postanowiliśmy odszukać jego rodzinę - opowiada Roman Grewling.

W tym ostatnim pomógł przypadek. Kiedy Mirosław Juraszek opowiedział o poszukiwaniach staroście Julianowi Hermaszczukowi, okazało się, że Styzowie przez wiele lat byli jego sąsiadami w Szamocinie. Wystarczył jeden telefon - i udało się zorganizować spotkanie!

Nietuzinkowa postać
W miniony poniedziałek ja również zostałam zaproszona na spotkanie z krewnymi Andrzeja Styzy. Odbyło się ono „U Koziołka” w Szamocinie i wyglądało trochę jak zjazd rodzinny. Miałam okazję poznać najstarszego wnuka powstańca, Zygmunta Heimanna z Lipy, a także prawnuków i praprawnuków A. Styzy. Z ich opowieści wyłaniał się obraz nietuzinkowego człowieka.

To samo potwierdza Roman Grewling, na prośbę którego praprawnuk Anrzeja Styzy, Juliusz Dworacki, będący doktorantem w Instytucie Historii UAM, zebrał najważniejsze informacje o powstańcu.

- Andrzej Styza bez wątpienia był postacią nieszablonową. Był młynarzem, osobą majętną i wykształconą. Wspólnie z księdzem Ignacym Czechowskim zakładał Bank Ludowy w Chodzieży, w którym został kontrolerem - czyli drugą osobą po dyrektorze. Dodatkowo posiadał ogromny jak na tamte czasy majątek o powierzchni 58 hektarów. Udzielał się w różnych organizacjach - m.in. w Towarzystwie Czytelni Ludowych. Brał też udział w zakładaniu Banku Ludowego w Margoninie - wymienia Roman Grewling.

Wytworna prezencja

Jak opowiadali mi krewni Andrzeja Styzy, o jego zamożności świadczyło między innymi to, jak wyglądał.

- Jeździł bryczką; często miał przy sobie laskę, a na dłoniach - białe rękawiczki. Na zdjęciach z wielu uroczystości rodzinnych jako jedyny mężczyzna ma na sobie muszkę i okulary - mówi Michał Styza, praprawnuk powstańca.

Przed obiektywem Andrzej Styza - w przeciwieństwie do swojej żony Józefy z domu Leistert (Lester) - nigdy nie zasłaniał dłoni. Zdaniem Michała Styzy jest to dowód na to, że nie musiał pracować fizycznie.

Juliusz Dworacki odnalazł w dawnej prasie informacje o uczestnictwie Andrzeja Styzy w zbiórkach na cele charytatywne. Ponadto mężczyzna miał być fundatorem ziemi, na której założono cmentarz w Studźcach. Jedynym warunkiem było przekazanie przez lokalnych gospodarzy środków na budowę ogrodzenia (jedno przęsło od gospodarstwa). A. Styza miał być również fundatorem przydrożnego krzyża w Studźcach, stojącego na skrzyżowaniu dróg do Chodzieży i Radwanek.

Będą dalsze badania

Według Romana Grewlinga nie jest wykluczone, że Andrzej Styza współpracował nie tylko z ks. Czechowskim, ale również z innym czołowym inspiratorem działań niepodległościowych w naszym powiecie - czyli z hrabią Ignacym Bniń-skim z Pietronek.

- W 1901 r. Styza kupił majątek w Studźcach, a w tym samym roku hrabia Bniński nabył majątek w Pietronkach. Oba majątki sąsiadowały ze sobą, więc wydaje się niemożliwe, aby się nie kontaktowali - mówi Roman Grewling.

Tę kwestię należy jeszcze oczywiście potwierdzić w źródłach. Doprecyzowania wymaga także informacja, dotycząca udziału Andrzeja Styzy w wyzwalaniu Chodzieży.

- Kurpisz nie podaje, którego dnia Styza przyszedł do miasta ze swoim oddziałem. Bitwa o Chodzież miała miejsce 8 stycznia 1919 roku, ale nie można zapominać, że po raz pierwszy miasto zostało zdobyte już 6 stycznia - i to bez ani jednego wystrzału. Do Chodzieży wkroczyła wówczas grupa powstańców por. Włodzimierza Kowalskiego, a Niemcy poddali się bez walki i wycofali się do Piły. Zostawili bardzo dużo broni, szczególnie w budynku dzisiejszej Szkoły nr 1. Skłaniałbym się więc ku przypuszczeniu, że również w tym czasie w Chodzieży mogła pojawić się grupa Andrzeja Styzy. To wyjaśniałoby bowiem, w jaki sposób jej członkowie zdobyli broń - tłumaczy Roman Grewling.

Za tą hipotezą przemawia także fakt, że właśnie 6 stycznia ks. Czechowski stworzył w Chodzieży przeszło 100-osobową Straż Ludową. - Być może byli w niej ludzie Styzy? - zastanawia się historyk.

W okresie międzywojennym

Nie ma informacji o odznaczeniu Andrzeja Styzy Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Wiadomo, że 15 listopada 1935 r. wstąpił do margonińskiego koła Związku Weteranów Powstań Narodowych RP, a w lutym 1936 r. otrzymał rekomendację jako członek zasługujący na odznaczenie Krzyżem lub Medalem Niepodległości. Nie jest jednak wymieniany na liście odznaczonych. W grudniu 1936 roku Andrzej Styza został pozytywnie zweryfikowany przez Związek Powstańców Wlkp. w Poznaniu. Już w lutym 1937 r. został z niego jednak usunięty.

- Być może nie podobały mu się podziały, panujące w okresie międzywojennym w organizacjach kombatanckich oraz fakt, że były one kontrolowane przez sanację. Póki co, możemy na ten temat jedynie gdybać - mówi Roman Grewling.

***

Zobacz też: 100 lat polskiej mody w trzyminutowym filmie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto